O ile niedawne pożegnanie Leszka Millera z SLD i Nową Lewicą można było uznać co najwyżej za polityczną ciekawostkę, to przejście wiceprzewodniczącej kluby Lewicy w parlamencie okazało się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Monika Pawłowska, dotychczasowa lubelska działaczka Wiosny, zdecydowała się dołączyć do partii Jarosława Gowina.
Transfer Moniki Pawłowskiej
O swojej politycznej decyzji posłanka Monika Pawłowska poinformowała na Twitterze w niedzielę, zaskakując zarówno polityków lewicy, jak i prawicy. Jej oświadczenie miało następującą treść:
„Dziś rozpoczynam współpracę z premierem Jarosławem Gowinem. Program jak i praktyka działania politycznego Porozumienia są w obecnej sytuacji mi najbliższe. To jedyne ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra Polski. Wstępuję do Porozumienia. Nie wstępuję do KP PiS, pozostaję posłem niezrzeszonym„.
Mimo formalnego pozostawania poza klubem parlamentarnym PiS od 21 marca Monika Pawłowska de facto zamieniła ławy opozycyjne na ławy rządowe, dokonując wolty, która najprawdopodobniej przyćmiła nawet wcześniejsze niezwykle gorące i żywo komentowane zmiany barw na polskiej scenie w przypadku Magdaleny Ogórek czy Wojciecha Kałuży.
Nie powinno zatem dziwić, że odejście prominentnej posłanki, do tej pory tak jednoznacznie kojarzącej się z lewicą, wywołało konsternację i złość wśród jej współpracowników i kolegów. Wielu asystentów społecznych Pawłowskiej, wśród których były osoby z młodzieżówki Nowej Lewicy, postanowiło się od niej odciąć.
Niektórzy nie przebierali zresztą w słowach. Rzecznik prasowy Młodej Lewicy Wojciech Vincent Sawoniewicz rzucając legitymacją stwierdził, że był asystentem posłanki Lewicy, a nie bezkręgowca. Z kolei posłanka Lewicy Beata Maciejewska powiedziała, że: „Jako komentarz najlepiej tu pasuje najpopularniejsze słowo ze Strajków Kobiet”, odnosząc się do wygłaszanego wtedy wulgarnego hasła. Niewybrednie Pawłowską potraktował też jej były kolega partyjny Tomasz Trela, mówiąc iż może ona „iść nawet prosto na wycieraczkę do Kaczyńskiego”, ale wcześniej powinna oddać mandat.
Kim jest Monika Pawłowska?
Do tej pory posłanka szerzej była znana jako lewicowe działaczka i krytyk Zjednoczonej Prawicy. Wypominała między innymi Jarosławowi Gowinowi (do spółki z premierem Morawieckim i ministrem Ziobrą) robienie z Polski „folwarku, gdzie prawo traktowane jest jak się komu podoba”. O samym premierze również ostro się wypowiadała. Przykładem może być jej wpis na Twitterze 9 lutego 2021 roku, a więc opublikowany nieco ponad miesiąc temu:
„Te wszystkie konferencje, prężenie muskułów premiera Morawieckiego to nic innego jak próba przykrycia kolejnej wojny w pseudozjednoczonej prawicy. Zrobili z Polski państwo partyjne. A rzeczywistość? Pełna problemów i trosk, których w ich limuzynach i prezentacjach nie widać„
Deklarowała się również jako zwolenniczka aborcji oraz popierała Strajk Kobiet. W jednym z wpisów na Twitterze napisała:
„To wy stoicie za cywilizacją śmierci. Zmuszacie kobiety do wyjścia na ulice, narażacie je na zakażenie. Jak można skazywać kobietę na taki heroizm, jak można skazywać kobietę na 9 miesięcy ciąży, kiedy dziecko urodzi się martwe lub przeżyje kilka godzin?„.
Monika Pawłowska do Sejmu trafiła z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach z 2019 roku. Wystartowała jako działaczka Wiosny w okręgu wyborczym numer 7 w Chełmie. Udało się jej zabrać 12 916 głosów. Startowała też w wyborach do Parlamentu Europejskiego wcześniej w tym samym roku. Tu jednak uzyskała 4 426 głosów, ale mandatu nie uzyskała.
Posłanka znana jest też z tego, że była koordynatorką struktur Wiosny na Lubelszczyźnie. Wtedy to jeden z aktywistów, Przemysław Stefaniak, zarzucił jej mobbing w postaci przemocy psychicznej, poniżania, stosowania ostrego języka. Sąd koleżeński, do którego sprawa trafiła, zdecydował się jedynie na upomnienie Moniki Pawłowskiej, uznając, że nieprawidłowości istniały, ale mobbingu nie było (jednak bez wysłuchania skarżącego). Wcześniej działaczka przez wiele lat współpracowała z SLD (m.in. była asystentką posłanki Stanisławy Prządki), choć to Wiosna była jej pierwszą partią. Na wiceprzewodniczącą klubu lewicy w Sejmie została wybrana w listopadzie 2019 roku.
Lewicowe nieporozumienie
Sytuacja Moniki Pawłowskiej jest o tyle kuriozalna, że posłanka przechodzi z partii o profilu socjalistycznym i światopoglądowo lewicowym do partii o podejściu gospodarczo liberalnym i światopoglądowo konserwatywnym. Przenosi się z partii, która ma w swoich szeregach osoby LGBT i dopomina się uznania ich praw, do partii, w której jeszcze przed niedawnym rozłamałem członkiem był Kamil Bortniczuk, mający – mówiąc delikatnie – wyrazisty (i negatywny) stosunek do tego tematu. Jednocześnie warto zauważyć, że pani Pawłowskiej zarówno lewa, jak i prawa strona, wytyka towarzystwo, w którym się znalazła lub w którym się znajdowała.
Oprócz wspomnianych wyżej kwestii Porozumienie i Nową Lewicę dzieli jednak więcej. To między innymi:
- podejście do aborcji
- podejście do Żołnierzy Wyklętych
- podejście do Strajku Kobiet
Przy tej liczbie różnic niektórzy sugerują, że posłance łatwiej już by było się odnaleźć w Konfederacji. Polityk Solidarnej Polski, Mariusz Kałużny, skomentował 21 marca na Twitterze transfer w ten sposób:
„Jarosław Gowin to taki lewicowo-prawicowy centrowiec o konserwatywno-liberalnym, wolnościowo-socjalistycznym spojrzeniu na świat„
Jak Monika Pawłowska zamierza wszystkie sprzeczności ze sobą pogodzić i jak swoje odejście uzasadni wyborcom? Ona sama tłumaczy się odejściem lewicy od ideałów, którym dawniej hołdowała. Krytykuje ją za brak społecznej wrażliwości, zajmowanie się niemal wyłącznie sprawami światopoglądowymi, brak zdrowego rozsądku, ignorowanie faktów oraz działanie według prymitywnych schematów. Pawłowska podkreślała też, że w ostatnim czasie nie mogła znaleźć porozumienia z innymi działaczami lewicy w kwestiach takich jak Żołnierze Wyklęci czy podejście do aktywistki Margot.
Jednocześnie twierdzi, że Porozumienie jest obecnie jedyną bliską jej podejściu partią pod względem programu i podejścia do gospodarki (wrażliwość społeczna + szacunek dla przedsiębiorców) oraz tym ugrupowaniem, które jest „szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra wspólnego”. Posłanka deklaruje, że decyzję poprzedziły rozmowy z wyborcami. Doniesienia medialne sugerują jednak, że transfer odbył się z jej inicjatywy. Jeśli im wierzyć, Jarosława Gowina miała poznać w Chełmie i to ona wyszła z propozycją, która zaowocowała wieloma rozmowami, a finalnie doprowadziła do transferu. Jak twierdzi sam Jarosław Gowin – była to przemyślana decyzja i cieszy go, że będzie mógł z Pawłowską współpracować.