24 stycznia 1922 roku zarejestrowana została Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Zebranie założycielskie odbyło się 11 grudnia 1921 roku z inicjatywy działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej i Związku Rewizyjnego Spółdzielni Robotniczych.
Mamy więc dobrą okazję, aby przypomnieć podstawowe zasady spółdzielczości. Tym bardziej, że ONZ proklamowała rok 2012 – Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. Rezolucja przyjęta w tej sprawie podkreśla duże gospodarcze i społeczne znaczenie ruchu spółdzielczego, który zrzesza już ponad 1/6 część ludności Świata.
Spółdzielczość jest modelem organizacji społeczno-gospodarczej, który powstał w połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii, kiedy to w roku 1844 robotnicy tkaccy w Rochdale zjednoczyli się, aby poprawić fatalny standard życia swoich rodzin i zorganizowali pierwszą spółdzielnię spożywców. Inicjatywa szybko stawała się popularna. W roku 1895 powstał Międzynarodowy Związek Spółdzielczy z siedzibą w Londynie. Przełomowym dla spółdzielczości był Kongres zorganizowany w Paryżu, w 1937 roku. Wówczas – dążąc do integracji i ujednolicenia organizacji spółdzielczych na świecie – sformułowano zasady (zwane roczdelskimi) wyróżniające spółdzielnię od innych form zorganizowanych działań zbiorowych.
Według tych zasad spółdzielnią jest organizacja, w której:
1. członkostwo jest dobrowolne i dostępne dla każdego;
2. obowiązuje demokratyczny system zarządzania (jeden członek – jeden głos), kierownictwo jest w rękach osób pochodzących z wyboru, a prawa wewnętrzne obowiązujące członków stanowione są przez nich samych;
3. obowiązuje ścisłe ograniczenie oprocentowania udziałów (jeżeli kapitał udziałowy jest w ogóle oprocentowany), aby zysk od włożonego kapitału nie stanowił istotnego czynnika, decydującego o przystąpieniu do Spółdzielni;
4. nadwyżki dzielone są przez członków na:
– rozwój Spółdzielni, – środki do wspólnego użytku, – środki do użytku indywidualnego, dzielone proporcjonalnie pośród członków w zależności od ich transakcji ze Spółdzielnią lub od innych świadczeń osobistych na rzecz Spółdzielni, z wykluczeniem przypadku, aby jeden członek odnosił jakiekolwiek korzyści kosztem innych;
5. prowadzi się działalność społeczno-wychowawczą (bowiem podstawowym dobrem Spółdzielni jest człowiek (a nie kapitał!) i jeżeli człowiek ma zapewniać siłę organizacji spółdzielczej – powinien być świadomy jej celów i zadań;
6. prowadzi się aktywną współpracę z innymi organizacjami spółdzielczymi w skali lokalnej, narodowej i międzynarodowej.
Zasady roczdelskie przestały w Polsce obowiązywać po roku 1949. Do dnia dzisiejszego trwają starania o przywrócenie pełnej autentyczności spółdzielczej formie działań zbiorowych. Mamy do tego szczególny tytuł, ponieważ za prekursora spółdzielczości uznawany jest Stanisław Staszic, który przed inicjatywą angielskich tkaczy, bo już w roku 1816, założył Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie. Ta pierwsza w Europie w pełni dojrzała organizacja przedspółdzielcza przestała istnieć w roku 1945 (a ostatecznie zlikwidowano ją w roku 1951 za prezydentury jednego z założycieli WSM, Bolesława Bieruta).
Pod koniec XIX wieku powszechne były w województwie poznańskim organizacje spółdzielcze zwane Bankami Ludowymi, których pionierskimi organizatorami byli ks. Augustyn Szamarzewski i ks. Piotr Wawrzyniak, a także Franciszek Stefczyk, historyk, nauczyciel szkoły rolniczej w Czernichowie koło Krakowa. W tym czasie powstawały także spółdzielnie zaopatrzenia i zbytu, a pierwsze spółdzielnie spożywców powstały w 1869 roku w Płocku i w Warszawie.
Teoretyczne podstawy spółdzielczości w Polsce sformułował Edward Abramowski (1868-1918), profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Ideologiem i teoretykiem spółdzielczości robotniczej był natomiast Jan Hempel (1877 – 1937), działacz ruchu robotniczego. Pośród innych wybitnych działaczy kooperatyzmu (tak wówczas nazywano ruch spółdzielczy) wymienić należy Stefana Żeromskiego. Rafała Radziwiłłowicza, profesora Uniwersytetu Wileńskiego, Stanisława Wojciechowskiego, Prezydenta Rzeczpospolitej w latach 1922-1926, Romualda Mielczarskiego (1871-1926) prezesa Związku Spółdzielni Spożywców, Stanisława Tołwińskiego, współzałożyciela WSM, Prezydenta Warszawy w latach 1945-1949, Marcina Rapackiego oraz działacza władz naczelnych spółdzielczości – Stanisława Szwalbego (1898 – 1996).
Nie sposób nie wspomnieć o zasadniczych poglądach Edwarda Abramowskiego, który w roku 1907, w książce pt. „Idee społeczne kooperatyzmu”, pisał m. in.:
„Dzisiaj, kiedy uwaga społeczeństwa jest zaprzątnięta reformami państwowymi, kiedy rozmaite stronnictwa współubiegają się o postawienie programu żądań, zabezpieczających najlepiej prawa i wolności obywatelskie, warto jest przypomnieć sobie, że istnieje forma współżycia, stojąca poza organizacją państwową, a która zdolna jest nie tylko do wykonywania wszelkich zadań społecznych, lecz zarazem zabezpiecza najlepiej i najszerzej wolności obywatelskie. Formą tą są stowarzyszenia.
Najdalej idące konstytucje państw demokratycznych, najszerzej pojęte przedstawicielstwa ludowe nie osiągają nigdy i nigdy osiągnąć nie mogą takiego zabezpieczenia wolności człowieka, takiego poszanowania woli jednostki wobec zbiorowości, jaka charakteryzuje stowarzyszenie…
Dla zrozumienia tego przyjrzyjmy się, jakie są zasady organizacji stowarzyszeń kooperatywnych. (…) A więc przede wszystkim, władza prawodawcza stowarzyszeń należy do ogółu członków… Tylko uchwały zgromadzenia ogólnego, przyjęte większością głosów, mają moc obowiązującą dla stowarzyszenia. Uchwały te są w ciągłej zależności od woli swych twórców i jeżeli, po pewnym czasie, okażą się niedogodne, zgromadzenie ogólne może je usunąć i zastąpić innymi. W tworzeniu uchwał, w ich doskonaleniu i krytyce mogą brać udział wszyscy członkowie. Prawo inicjatywy (…) jest tutaj nieograniczone… Prawodawstwo – jeżeli można ten termin państwowy zastosować do zrzeszeń wolnych – jest więc tutaj w ciągłej styczności i w ciągłym uzależnieniu od potrzeb i od przekonań tego ogółu, dla którego powstaje i działa.
Władza wykonawcza, tj. zarząd stowarzyszenia kooperatywnego, jest wybierana przez zgromadzenie ogólne na czas określony i zostaje pod dwojaką kontrolą stowarzyszenia: pod kontrolą zgromadzenia ogólnego (…) oraz pod kontrolą komisji wybranej w tym celu przez zgromadzenie. Rola zarządu jest zazwyczaj ograniczona do wykonywania ogólnych postanowień zgromadzenia i tych zadań, które stanowią stałą funkcję stowarzyszenia. O ile by zaś stowarzyszenie przekonało się, że wykonywanie to nie zgadza się z duchem jego uchwał i dążeń, można w każdej chwili poddać je surowej krytyce i zmienić zarząd.
Mamy więc tutaj wszystkie zasadnicze cechy konstrukcji demokratycznej, w jej postaci najbardziej rozwiniętej: najwyższa władza prawodawcza spoczywająca w rękach ogółu; prawo inicjatywy przysługujące każdemu; bezwzględna swoboda krytyki (…) władza wykonawcza, powstająca z wyborów bezpośrednich, odpowiedzialna przed ogółem za wszystkie swoje czyny i skrępowana wolą większości w reformach zasadniczych…
Pomiędzy stowarzyszeniem a państwem, choćby najbardziej demokratycznym, zachodzi jednak różnica zasadnicza (…) oto ta mianowicie, że stowarzyszenie jest dobrowolnym związkiem ludzi, tworzącym się na mocy naturalnej wspólności potrzeb, państwo zaś – organizacją terytorialną przymusową, prawem ziemi, które owłada człowieka, dlatego, że na niej zamieszkał. Nie daje ono nigdy swoim obywatelom swobody uchylania się od jego praw i rozporządzeń, swobody dobrowolnego należenia lub nienależenia do jego organizacji…
(…) Człowiek wchodzi w szablon życia, który inni wytworzyli dla niego przymusowo, kastruje swą indywidualność w najrozmaitszy sposób, przechodzi przez rozmaite musztry, zatraca wszelką łączność swych utajonych pragnień z czynem (…). W tym przeobrażeniu moralnym człowieka – z niewolnika na wolnego twórcę życia – widzi kooperatyzm swoje najważniejsze zadania, głęboką istotę szerzonej przez się kultury demokratycznej (…). Ci, którzy dotychczas korzystali tylko z rozkazów swych przełożonych (…), rządzeni i cywilizowani na czyjąś modłę, tutaj, w kooperatywie sami muszą radzić i decydować o wszystkich swoich sprawach (…). Muszą nie tylko radzić nad tym, ale i tworzyć to wszystko, ukształcać instytucje, przystosowywać je do swoich żądań i charakterów, wkładać w nie własną inicjatywę, zapał tworzenia. Instytucja społeczna przestaje wtedy gnębić człowieka, staje się posłusznym w jego ręku narzędziem, pozwala mu zmieniać na rzeczywistość to, co jest potrzebą i sumieniem, jego myślą i uczuciem, pozwala mu być twórcą”.
—————————————–
Warto się zastanowić, czy należy poszukiwać nowego sposobu kształtowania postaw obywatelskich, wdrażania zasad demokratycznych, wyzwalania społecznej aktywności …innego od autentycznej spółdzielczości?
Spółdzielczość w Polsce powojennej – przede wszystkim poprzez nadmierną ingerencję państwa w jej autonomiczne struktury – została narażona na poważne wypaczenia ogólnych zasad ruchu spółdzielczego i w efekcie została skompromitowana. Szczególnie wiele szkody wyrządziła kolektywizacja rolnictwa. Spółdzielnie rolnicze (produkcyjne) z organizacji wolnych, zrzeszających ludzi na zasadach całkowitej dobrowolności stały się najczęściej organizacjami przymusowymi, ograniczającymi nie tylko swobodę wyboru, ale i osobistą własność swych członków.
Nie wdając się w filozoficzno-ideowe spory toczące się wokół kooperatyzmu przyznać należy, że trudno dziś wskazać lepszą formę organizacji efektywnych działań zbiorowych – z pełnym zachowaniem ludzkiej godności – niż forma określona w zasadach roczdelskich, niż autentyczna spółdzielczość. Jest to także sprawdzony sposób kształtowania rzeczywistej postawy obywatelskiej, poczucia współodpowiedzialności za warunki, w których przyszło nam funkcjonować.
—————————————————-
(18 stycznia 2012) Henryk Lewandowski