Idealizm

Podstawowym imperatywem ekonomii jest założenie, że dobrobyt warunkuje status socjalno-społeczny. Dzięki niemu ludzie mogą poświęcać czas nie na walkę o byt, a na rozwój takich dziedzin jak nauka, kultura i polityka. Narodowy dostatek można uzyskać przez pracę u podstaw, albo wykorzystanie potencjału innych krajów. Stworzenie Narodu opartego na niewolniczej pracy innych jest łatwiejsze niż racjonalne gospodarowanie i integrowanie pracy społeczeństwa. W sferze socjalne skutkuje to budową społeczeństwa na przydatności innych do własnych celów, co wpłynęło na współczesną kulturę, która wyrosła na złym fundamencie – „co ja z tego będę miał?”.

Percepcja współczesnego człowieka nastawiona jest na poszukiwanie pewności, nie możliwości. Działanie tych ludzi jest ograniczone przez blokadę emocjonalną wywołaną przez paranoiczny strach przed porażką, stratą, krytyką i odrzuceniem. Są to ludzie bierni, a nieliczne działania skupiają na dowartościowanie własnego ego. Oczywiście nie ma w tym nic złego, lecz czy nastawienie swojej osoby jedynie na poprawie samopoczucia nie świadczy o potrzebie rekompensacji kompleksów, strachu i marności duchowej? Mimo, że każdy chce być postrzegany dobrze przez innych, lecz czy musimy się od tego uzależniać? Przecież sukcesy w pracy, pieniądze, atrakcyjność są tak przemijające i ulotne, a jednak tak pożądane…

Dopóki, zderzeniu dotychczasowej percepcji z prawdziwą, nieraz twardą rzeczywistością, towarzyszyć będzie cierpienie, dopóty ludzie nie będą mieli odwagi spojrzeć na własną, usystematyzowaną wizję normalności z innej perspektywy. W celu utwierdzenia się w słuszności swojego dotychczasowego postępowania łatwiej przypiąć im etykietkę: robotnika, specjalisty, biznesmena, lub inwestora, by pozostać do końca swojego życia w egoistycznym śnie „co ja z tego będę miał?”, który wyznacza ich cel i sens życia.

Wiem, że na świecie żyją również idealiści – ludzie stojący ponad własnym ego(opowieści stworzonej przez siebie dla siebie). Oni, potrafiąc odrzucić współczesny kanon wartości, będą mieli wpływ na przyszły los świata.
Romantyczna, a zarazem utopijna wizja usystematyzowanego życia społecznego jest na tyle piękna, że dla większości wydaje się niemożliwa do osiągnięcia. Lecz, kiedy ludzie zrozumieją, że pracują, nie w celu nagromadzenia kapitału, lecz by spełnić własne potrzeby i móc realizować się w tym, czego pragną, a nie muszą, wówczas sen idealistów zacznie się spełniać.

Reks

Ten wpis został opublikowany w kategorii Relatywna wizja świata i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Idealizm

  1. Andrzej BJ pisze:

    Swój komentarz wprowadziłem do teksu „Postęp”. Wydaje mi się, że chyba raczej tutaj bardziej by pasował

  2. Suria pisze:

    MIĘDZY MŁOTEM A KOWADŁEM Odrzucając dyktaturę partetaoirlu lewica socjalistyczna jest skazana na dyktaturę drobnomieszczaństwa. Tzw. nowa radykalna lewica (w tym posttrockiści) usiłuje zachachmęcić ten fakt dzięki przywołaniu kategorii klasy pracowniczej, ktf3ra obejmuje całość ludzi żyjących z pracy najemnej i rzekomo konstytuujących się w klasę dla siebie, świadomą sprzeczności swych interesf3w z ograniczoną liczebnie klasą wielkich kapitalistf3w korporacyjnych. Trzon owej klasy pracowniczej stanowią właśnie przedstawiciele drobnomieszczaństwa rozumujący w sposf3b, ktf3ry tutaj najlepiej uosabiają tarak i nana. Cechą charakterystyczną drobnomieszczanina jest bowiem widzenie wszystkiego poprzez pryzmat własnego, najwęziej pojętego interesu materialnego. Każdy problem społeczny tłumaczą na język partykularyzmu oderwanej od reszty społeczeństwa jednostki, bo horyzont ciasnego indywidualizmu jest ich jedynym dostępnym horyzontem myślowym. W dodatku jeszcze się nim szczycą, ponieważ do ostatniej kropli krwi walczą o godność jednostki ludzkiej, ktf3rą utożsamiają z jedyną jednostką, jaka ma dla nich znaczenie, tj. z samymi sobą. Uważają bowiem na jakiejś podstawie, że wszyscy inni są ich klonami. Wbrew jednak temu, co sami o sobie głoszą, są totalnie oderwani od praktyki produkcyjnej, toteż kiedy mf3wimy o społecznej własności środkf3w produkcji rozumieją oni z tego tylko tyle, że chcemy im zabrać ich ostatni telewizor. A to dzięki niemu mogą kultywować swoją wrażliwość społeczną, oglądać od czasu do czasu relacje z głodującego świata. Przy okazji, wolontariusze KSS i innych akcji lokatorskich powinni sobie zdać sprawę z tego, że popierający ich tego gatunku humaniści wyraźnie przyjmują do wiadomości granice buntu w ramach społeczeństwa burżuazyjnego. Tą granicą jest groźba, choćby potencjalna, spadku poziomu ICH życia w przypadku poważnego potraktowania hasła solidaryzmu społecznego z wykluczonymi. Owszem, solidaryzują się z nimi, pod warunkiem, że nie będzie to ich kosztowało telewizora. Taka jest natura dyktatury drobnomieszczaństwa! Bawcie się więc w wasze gry planszowe kapitalizmu z takim balastem na plecach macie murowane zmarnotrawienie każdego waszego wysiłku. Dla taraka decydującym argumentem jest: Czy pozbawiając obecnych właścicieli świata władzy i majątku można liczyć na to, że popłaczą się i uciekną? I sam słusznie odpowiada, że nie, bo będą walczyć do upadłego. Tak jak tarak o swf3j telewizor. Przy okazji, nawet tego nie zauważając, tarak sam sobie odpowiada na pytanie o rewolucję. Okazuje się, że tylko udaje głupiego, bo sam przyznaje w końcu, że krwawą jatkę rozpętują klasy bojące się utraty swoich telewizorf3w. To nas zwalnia z odpowiadania na pytanie: Ile razy dziennie bije Pan żonę? Nieśmiała odpowiedź brzmi: Ale ja w ogf3le nie biję żony Na to tarak tryumfalnie: Ale ja nie pytam o to, czy Pan ją bije czy nie, tylko ile razy dziennie! Z tego powinniście wyciągnąć wniosek, że nie zdobędziecie wsparcia taraka, jeśli waszymi radykalnymi reformami przypadkowo zareformujecie kapitalizm na śmierć. Nie, bo rozstrzygającym kryterium jest efektywność gospodarcza, ktf3rej tarak nie wyobraża sobie poza kapitalistycznym systemem własności. Dyktatura drobnomieszczaństwa prowadzi więc do takiego impasu, ktf3ry nie pozwoli na przekroczenie logiki kapitalizmu. Słusznie więc wskazujemy w waszej strategii na to ograniczenie i na to, że nie prowadzi ona do zmiany jakościowej. Na tę nie pozwoli wam wybrana przez was baza społeczna. Niemniej, nie ma co ukrywać, problem istnieje. Istotą marksistowskiej wizji nowego ustroju społecznego jest przekonanie, że kapitalizm przestaje być zdolnym do rozwoju ekonomicznego i do zaspokajania potrzeb społecznych. Gdyby było inaczej, wtedy sceptycyzm taraka byłby uzasadniony, a krytycy idei socjalistycznych mogliby zasadnie tryumfować. Musielibyśmy się zgodzić chcąc, nie chcąc, ze zdaniem, że należy mniej lub bardziej spokojnie czekać na ewolucyjne załatwienie sprawy przez naturalny bieg rzeczy. Faktycznie, tzw. nowa radykalna lewica skapitulowała wobec takiego dictum i sprf3bowała zaatakować społeczeństwo burżuazyjne z obyczajowej flanki licząc na to, że nowe masowe ruchy społeczne wyciągną ją z jej frustracji. Akcenty zostały przestawione i radykalny bunt młodzieży oraz grup marginalnych został uznany za koło zamachowe dla ponownego, niejako z doskoku i nieco wstydliwie, postawienia kwestii redystrybucji dochodf3w zamiast zasadniczej sprzeczności między społecznym sposobem wytwarzania a prywatnym sposobem zawłaszczania. W tradycji socjalistycznej te wyzwania były podejmowane, choćby przez Rf3żę Luksemburg i innych ekonomistf3w nie zgadzających się ze zdroworozsądkową wizją Bernsteina, ktf3ry rozumował podobnie jak tarak. Lepszy wszak telewizor w garści niż gołąb na dachu. Co z tego, że Rf3ża Luksemburg miała zasadniczo rację wykazując ograniczenia rozwoju kapitalistycznego. Wszak kaptalizm nadal trwa, zaś realny socjalizm upadł już 20 lat temu nie sprzyjając skonsolidowaniu się ideowemu lewicy. Rodzi to pytanie: Czy do reformowania kapitalizmu potrzebna jest w ogf3le lewica? Trwa dowodzenie w praktyce, że niekoniecznie. Dziś nie ośmielamy się proponować rozwiązania socjalistycznego inaczej, jak tylko alternatywę dla kapitalistycznego barbarzyństwa. Propaganda apokalipsy znieczula nas na wszystko, co się o nią nie ociera. W efekcie sami ulegamy przymusowi stawiania dziś alternatywy socjalizm albo apokalipsa. Mając jednak do czynienia z ludźmi przesądnymi, jak postsocjalista czy tarak, nie dziwmy się, że według nich apokalipsę może spowodować samo mf3wienie o niej przez ludzi typu Żiżka czy innych komuchf3w.

  3. nana pisze:

    no proszę, następny przyklejacz bezmyślnych etykietek. Niby to ja miałbym być „przedstawicielką drobnomieszczaństwa”? A skąd to wiesz? Nie interesuje Cię, czyją przedstawicielką ja sama się czuję? W kontekście Twojej wypowiedzi rozumiem, że jesteś „przedstawicielem frajerów i przegrańców”, na których plecach chcesz przejść do historii. Czy akurat to jest lepsze, niż być „przedstawicielem drobnomieszczaństwa” to już wyłącznie subiektywne odczucie. Zastanów się najpierw, jak to zrobić – i przy pomocy kogo – by kraj był sprawnie zarządzany, by przemysł służył ludziom a rolnicy przestali uprawiać dopłaty zamiast zboża. Wysłać ludzi na śmierć może byle hitlerek. Ale już na życie w pokoju, dostatnie i pewne, to już potrzeba coś więcej niż własne, cherlawe chęci.

  4. nana pisze:

    suria się zwiesz? nie za duży do dla Ciebie rozmiar?

  5. nana pisze:

    jeden taki król-słońce jak sobie dom wersalski budował, to zapomniał, że musi od czasu do czasu „wypróżnić się za potrzebą” i potem po kątach ustawiali wiaderka, ale byli i tacy, co wyciągali ptaki z portek i sikali gdzie stali, aż w końcu smród zmusił ich do poszukania innego rozwiązania. Czy ta Twoja rewolucja to jak budowa owego baraku wersalskiego, ty słoneczko naiwnych socjalistów?
    Najpierw trochę postaraj się pożyć, a potem zobaczysz, czy masz jeszcze kogo i za co krytykować.

Możliwość komentowania została wyłączona.