Choć Prawo i Sprawiedliwość oraz Nowa Lewica nie znajdują się w formalnej koalicji, ostatnie wydarzenia pokazują, że w wielu sytuacjach obie formacje idą ramię w ramię. Doskonale obrazuje to sytuacja wokół Funduszu Odbudowy i Krajowego Planu Odbudowy, którego rząd Zjednoczonej Prawicy nie był w stanie przepchnąć przez Sejm ze względu na brak poparcia we własnych szeregach. Nowa Lewica, choć nie było to wcale w jej interesie, wyciągnęła prawicy pomocną dłoń.
Negocjacje w sprawie Funduszu – lewica wywiesza białą flagę
Fundusz Odbudowy i Krajowy Plan Odbudowy to źródło poważnego kryzysu w Zjednoczonej Prawicy. Eurosceptycznie nastawiona Solidarna Polska zdecydowała się nie poprzeć programu, który forsował premier Morawiecki. Zbigniew Ziobro, lider SP, brak zgody tłumaczy ochroną polskich interesów i obroną polskiej suwerenności oraz sprzeciwem wobec zadłużania się całej Unii, co miałoby prowadzić do ewentualnej konieczności spłaty cudzych zobowiązań, gdyby któreś państwo okazało się niewypłacalne.
Na ile są to prawdziwe przekonania, a na ile nakłada się na to osobisty konflikt z premierem i cyniczna walka o elektorat oraz odróżnienie się od PiS, trudno powiedzieć. Jedno jest jednak pewne – te kluczowe dla Prawa i Sprawiedliwości kwestie stały się okazją dla całej opozycji do tego, by w zamian za poparcie dla ratyfikacji Funduszu Odbudowy uzyskać wpływ polityczny na kształt wydatkowania i kontrolę wypłaty środków z unijnego programu. Tym razem to PiS czegoś chciał. Opozycja miała więc realną szansę na to, by jej głos miał jakieś znaczenie w tym układzie sejmowym. Tymczasem lewica postanowiła tę okazję zmarnować.
Trudno przy tym zrozumieć logikę, którą kierowali się posłowie. Pojawiają się sugestie, że Nowa Lewica chciała w ten sposób zawalczyć o własne elektorat, przedstawiając się jako partia sukcesu i porozumienia. Niektórzy uważają, że głosujący na lewicę nie wybaczyliby jej zablokowania pieniędzy z Unii. To miałoby uzasadniać dogadanie się PiS i Lewicy za plecami pozostałych ugrupowań opozycyjnych.
Czy Nowa Lewica dała się ograć?
W praktyce Lewica tylko straciła na tym posunięciu. Ogłoszony sukces – PiS zgodził się na wszystkie 6 warunków postawionych przez frakcję Czarzastego, Biedronia i Zandberga – szybko został zdyskontowany przez propagandę partii rządzącej, która ani słowem nie wspominała o porozumieniu z Lewicą, informując o strumieniu pieniędzy, jaki trafi do Polski dzięki działaniom Zjednoczonej Prawicy. Ponadto, pijarowa zagrywka rozpadła się jak domek z kart, gdy okazało się, że część postulatów lewicy albo i tak musiałaby zostać dotrzymana ze względu na warunki umowy z Unią, albo ma iluzoryczny charakter obietnicy partii rządzącej.
W efekcie Nowa Lewica nie tylko niczego tak naprawdę nie uzyskała, ale i politycznie naraziła się na opinię zdrajcy opozycji (choć wspólny front opozycji to ułuda, można na nim zyskiwać kapitał polityczny), łamistrajka, naiwniaków, a do tego wywołała kontrowersje wśród wyborców nie tylko innych partii opozycyjnych, ale i wśród własnego elektoratu. Pokłosiem tego jest także konflikt ze Strajkiem Kobiet i skłócenie opozycji. Beneficjentami działań Nowej Lewicy okazują się przez to dwa ugrupowania – Prawo i Sprawiedliwość, które ma okazję zrealizować swój program, a także Konfederacja dzięki konsekwentnemu i spójnemu stanowisku, jasnemu i czytelnemu dla wyborców tej partii.
Wspólne głosowania lewicy z PiSem
Przy okazji warto podkreślić, że klub Lewicy zaskakująco często głosuje tak samo jak Zjednoczona Prawica. Nawet w 7 na 10 głosowań obie frakcje są jednomyślne. Oczywiście, wiele ustaw nie ma polaryzującego charakteru i są akceptowane przez ogół Sejmu. Mimo to tak wysoki poziom zbieżności otwiera pole do dyskusji na temat tego, czy sejmowa Nowa Lewica jest faktycznie w opozycji, czy może bliżej jej do samego PiSu. I to paradoksalnie pomimo deklarowanych różnic w światopoglądzie.
Jak się zresztą okazuje, podobna sytuacja dotyczy tak na dobrą sprawę także pozostałych ugrupowań opozycyjnych. Kiedy przeanalizuje się dotychczas uchwalone ustawy, okaże się, że w znaczącej liczbie przypadków Nowa Lewica, Zjednoczona Prawica, Polska 2050, posłowie PSL, a nawet Kukiz15 głosują tak samo. W zasadzie jedynym wyjątkiem w Sejmie jest Konfederacja, która ma najmniejszą liczę wspólnych głosowań z partią rządzącą. Ugrupowanie to głosowało zbieżnie z PiS zaledwie w około 3 przypadkach na 10. To pokazuje jak bardzo pozorny jest polski dyskurs polityczny, a także jak niewiele – mimo wszystko – różni PiS od Lewicy.