Bohaterowie wyklęci

Nazywał się Hans Kloss, a tak naprawdę Stanisław Kolicki. Był polskim, czy raczej polsko-radzieckim agentem w hitlerowskich Niemczech, podszywającym się pod oficera Abwehry. Współpracę z wywiadem radzieckim nawiązał z konieczności – został schwytany na granicy III Rzeszy i ZSRR po ucieczce z niemieckiego obozu jenieckiego, a że był uderzająco podobny do prawdziwego porucznika Klossa, zdecydowano się go „podstawić”, by zbierał informacje na potrzeby armii radzieckiej i sprzymierzonych z nią sił polskich jako agent J-23. Przeżył wiele przygód, których nie powstydziłby się James Bond (na którego zresztą Kloss był polską odpowiedzią), wykreowanych przez Andrzeja Szypulskiego i Zbigniewa Safjana, piszących pod pseudonimem Andrzej Zbych. Pojawił się w latach sześćdziesiątych w spektaklach Teatru Telewizji, we wspaniałym serialu Stawka większa niż życie, który obejrzało wedle szacunków ponad  m i l i a r d  widzów na całym świecie, na kartach książek i komiksów, a ostatnio w filmie kinowym Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć. Wcielali się w niego Stanisław Mikulski i Tomasz Kot.

Czterech młodych chłopaków: Janek, Olgierd, Gustlik i Gruzin Grigorij, a gdy Olgierd zginął, dołączył do nich Tomek. No i oczywiście ten, bez którego nic by się nie udało, czyli pies Szarik. W kolejnych odcinkach serialu Czterej pancerni i pies przyłączyli się do Armii Berlinga i przeszli z nią cały szlak bojowy, od Syberii po Berlin, walcząc bok w bok z Armią Czerwoną przeciwko hitlerowskiemu ciemięzcy. Były też, ma się rozumieć, wątki miłosne,   w tym polsko-radziecki, między polskim żołnierzem Jankiem a czerwonoarmistką Marusią. Przygody pancerniaków cieszyły się ogromną popularnością, każdy chłopiec chciał być Jankiem, każda natomiast dziewczynka – Marusią. II wojna światowa pokazana została w konwencji przygodowej, ze sporą dawką humoru, ale nie brakowało też powagi. Idealny serial do spędzenia miłego popołudnia przed telewizorem.

Kloss i czterej pancerni stali się chyba najlepiej rozpoznawalnymi, najpopularniejszymi i, co to dużo gadać, kultowymi bohaterami peerelowskiej popkultury. Wprawdzie PRL upadł, lecz bohaterowie przetrwali. Szybko jednak stali się bohaterami niewłaściwymi – Kloss dlatego, że szpiegował dla ZSRR (liczni komentatorzy ignorowali fakt, że w ostatnich odcinkach Stawki większej niż życie uzyskał stopień majora armii polskiej), a czterej pancerni i pies, gdyż szli z Berlingiem, a nie z Andersem. Telewizja publiczna nadal wprawdzie transmitowała ich przygody, ale nieraz z „komentarzem historycznym”, który polegał na tym, że historycy o prawicowych poglądach wyłuskiwali       z każdego odcinka jednego i drugiego serialu niecną komunistyczną propagandę  i „zafałszowania” (tak, jakby serial miał być podręcznikiem historii, a nie rozrywką po ciężkim dniu pracy). Kiedy niejaki Wildstein zasiadł na tronie TVP, i Stawka… i Czterej Pancerni z ekranów zniknęli, jednakże ich popularność postanowiły wykorzystać stacje komercyjne. TVP zdała sobie sprawę z utraty oglądalności i nieśmiało obie przywróciła. Bo zarówno J-23, jak i Szarik mają swoich wiernych fanów, zarówno tych starszych, którzy dobrze się bawili, oglądając ich przygody, a warstwę propagandową obu seriali pomijali, oraz młodszych, dla których ideologia PRL jest obca, chcą jednak obejrzeć w telewizji coś ciekawego, jakże innego niż zachodnia i – niestety – polska dzisiejsza komercja.

Oczywiście, nie brakło takich, którzy wysłali prezesowi Wildsteinowi pełne wdzięczności listy, szczęśliwie jednak jakość obu seriali i wynikająca z niej ich popularność ocaliły Klossa, Szarika i jego przyjaciół przed zapomnieniem. Nie udało się ich zastąpić Czasem honoru, gdzie cichociemni omawiali ściśle tajne konspiracyjne kwestie na środku zapełnionej po brzegi restauracyjnej sali, tak aby każdy chętny mógł usłyszeć, co mówią. J-23 na taką głupotę by sobie nie pozwolił.

Fikcyjni bohaterowie nie zostali więc, i pewnie, na szczęście, nie zostaną zapomniani, ponieważ na tyle dobrze zapiali się we wdzięcznej pamięci coraz to nowych pokoleń telewidzów – lecz bohaterów jak najbardziej prawdziwych taki los spotkał. Obecna burżuazyjno-konserwatywna propaganda, kreowana w znacznej mierze przez IPN, stara się usilnie wpoić młodym Polakom, że z III Rzeszą o wolność Polski walczył jedynie Anders i AK, Powstanie Warszawskie było zwycięstwem, antykomunistyczni bandyci (przepraszam – Żołnierze Wyklęci) mordujący Żydów i socjalistów to bohaterowie, a tak w ogóle, to hitlerowcy wcale szczególnie wrodzy wobec Polski nie byli, w przeciwieństwie do Sowietów (przemilcza się stosunek polskich ofiar II wojny światowej – milion siedemset tysięcy zamordowanych przez Niemców wobec około osiemdziesięciu tysięcy na sumieniu ZSRR  i mniej więcej tyle samo wymordowanych bestialsko przez ukraińską partyzantkę UPA). Gorzej, że nie pamięta się o polskich żołnierzach walczących i ginących pod Lenino, wyzwalających Polskę z hitlerowskich pazurów i zdobywających Berlin. Nie pamięta się o socjalistycznej partyzantce – Gwardii Ludowej, przemianowanej w 1944 r. na Armię Ludową, również walczącej z Niemcami. Mało kto wie o Batalionach Bojowych pod komendą NKWD zwalczających ukraińskich bandytów na Wołyniu  chroniących tamtejszą polską ludność cywilną.

Nie odmawiam bohaterstwa żołnierzom Armii Krajowej (co do bohaterstwa jej dowódców z Borem-Komorowskim na czele, to bym już dyskutował), żołnierzom walczącym pod komendą generała Andersa czy Maczka ani pilotom z Dywizjonu 303. Oni wszyscy walczyli za wolną Polskę. Jednak obecne pokolenia Polaków powinny się upomnieć o tych, którzy walczyli u boku innego sojusznika, będącego w latach 1939-1941 okupantem. Bo jednakowo złotymi zgłoski zapisał się w historii naszego kraju zdobywca Monte Cassino i żołnierz walczący pod Lenino.

Oby spotkał ich los Hansa Klossa i Czterech Pancernych – oby kapitalistyczna propaganda nie wyrugowała ich z polskiej pamięci. Bo dziś „wyklętymi” nazywa się morderców i rabusiów. Prawdziwie wyklęci są bohaterowie walczący z bronią w ręku przeciwko hitlerowskiemu okupantowi, jednakże ideologicznie nie przystający do wizji historii, jaką chce nam wcisnąć IPN i burżuazyjna propaganda.

 

Adam Magdoń

Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia, Różne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Bohaterowie wyklęci

  1. nana pisze:

    w ogóle to nie jest tak, że Wschód cokolwiek skopiował z Zachodu, bo jest zdecydowanie odwrotnie! Has Kloss z naszego wspaniałego serialu to człowiek honoru, kierujący się normami etycznymi. Natomiast niejaki Dżejms Bond to psychopata, przelatujący kobiety jak leci, nie mający żadnych skrupułów przy zabijaniu przeciwników nie tylko tych mu grożących, ale i tych domniemanych. Przy czym śmierć tych – było nie było ludzi – wyraźnie cieszyła owego Dżejmsa. W porównaniu z naszym Klossem ten zachodni Dżejms to prymityw, człowiek niezrównoważony psychicznie i paranoik, mściwy i sadystyczny. Nie może on być przykładem dla Polaków, bo nie może on być przykładem dla kogokolwiek. Mierny dureń z nadętym ego. Wprowadzenie go na nasze ekrany to błąd. Choć trudno było go uniknąć, bo podeszli nas sposobem zatrudniając niejaką Izabelę Skorupko – aktoreczkę nieciekawej urody i skromnego talentu – jako tzw. dziewczynę Bonda. Zachód nigdy nie certolił się nadmiernie gdy chodziło o zdeprawowanie ludzi, o ich etyczne i moralne zdegradowanie. Za PRLu chłopcy kupowali „Młodego Technika” i rozwijali swoje talenty techniczne. Obecnie chłopcy kupują „Brawo” i szkolą się w masturbacji. Czy dziwić więc może, że nasz naród upada?
    Co do „Czterech Pancernych i Psa”, to jest to fantastyczny przykład, jak można okropności wojny przepracować tak, by dało się dalej normalnie żyć. W filmie tym nie ma agresji, nie ma znęcania się nad wrogiem=Niemcami. Jest walka o życie i przeżycie, ale jest to szlachetna walka.
    W ogóle nie ma o czym mówić, bo Zachód jest daleeeeeko za nami, choćby z tego powodu, że my jako Słowianie mamy inny temperament i inną mentalność. Na Zachodzie z rozwiązłości i niemoralności zrobiono gałąź przemysłu i przez to ludzie tam nie mogą rozwijać się duchowo, co przekłada się na ich możliwości intelektualne. Polacy – jako jeszcze nie do końca zepsuci – szybko uczą się, szybko potrafią dostosować się do wymogów obcego środowiska. Ale niestety, media, przejęte przez wrogów Polaków i Słowian w ogóle, wulgaryzują naszą sferę społeczną, szerzą i wspierają pornografię, niszczą zasady moralne i etyczne a tym samym rozbijają rodziny. Dzieci wystawione bezbronnie na wpływy zboczonych mediów i wchodzą w życie skrzywione psychicznie.
    Kościół katolicki – jako główny sprawca rozwalenia PRLu, nie działa w interesie katolików uważających się za chrześcijan (chrześcijanie to nie katolicy, lecz wyznawcy nauk Jezusa z Nazaretu) lecz w interesie żydów. To też nie daje jakoś ludziom nic do myślenia i dalej wspierają kościół katolicki jako swojego przedstawiciela.
    Jesteśmy manipulowani bezwzględnie z każdej strony, by nas zniszczyć, a raczej, żebyśmy sami się wyniszczyli. Jesteśmy szczuci na naszych braci Słowian, a narzuca nam się rzekomą przyjaźń z ludźmi – potomkami tych Niemców, którzy chcieli wymordować wszystkich Słowian.
    PRL i filmy z tamtego czasu jawi się przy dzisiejszym świecie niczym bajka, która niestety, nie zakończyła się – tak jak wszystkie bajki – dobrze. Jednak jeszcze żyją ludzie, którzy urodzili się i wychowali w PRLu, korzystali z jego dobrodziejstw socjalnych, kulturalnych, ludzi, którzy nie zajmowali się antysemityzmem, bo go u nas nie było, nie zajmowali się rasizmem, bo też go u nas nie było.
    Gość był dla nas okazją do wymiany doświadczeń, a nie wrogiem i rywalem do miejsca pracy.
    Jeżeli Polacy zechcą, będzie można wiele naprawić. Wystarczy zamiast chciwości obudzić w ludziach poczucie wspólnoty i chęć pracy dla wspólnego dobra. Filmy z PRLu pokazują, jak to się robi. Warto je oglądać, warto brać przykład z ich bohaterów.
    Tradycyjnie na Sylwestra oglądamy wszystkie odcinki „Czterech pancernych” od wieczora przez całą noc. Warto.

  2. Obiektywny pisze:

    Ogólnie w porządku, poza tym, że żołnierze AK mieli być zabójcami żydów i socjalistów, nie wiem , jak z socjalistami ale żydków w czasie wojny Polacy chronili – o czym dziś niestety żydzi wszelkich narodowości – tak żydzi z USA I żydzi z RFN i żydzi z Francji i żydzi z Anglii – zapomnieli, zapomnieli, zapomnieli…. Zapomnieliście żydzi! Ilu z was nasi dziadowie chowali pod narażeniem własnego życia??!!!!
    To czysty dyshonor i bezczelność upominać się dziś o nasze domy i kamienice!!!!

Możliwość komentowania została wyłączona.